Włochy 2009
dzień I - Alpy
Jak tylko wjechaliśmy do Włoch, to Czesiu wyprowadził nas
na manowce.
Czesiu to koleś, który zainstalował się nam w nawigacji.
Straszna kutwa więc omijał autostrady ;)
Widoki były takie, że co chwilkę stawałem i robiłem zdjęcia. W efekcie do celu jechaliśmy 4 dni.
Niektóre fotki dają się klikać.
Jak zobaczysz napis PANORAMA, to kliknij aby obejrzeć interaktywną panoramę.
Jak zobaczysz napis ZOOM, to kliknij aby zobaczyć zbliżenie.
Alpy w południowym Tyrolu. PANORAMA
Alpy w południowym Tyrolu. PANORAMA
Wjechaliśmy samochodem na wysokość 2211 m n.p.m.
Alpy w południowym Tyrolu. PANORAMA
Schronisko Alpenrosenhof 2211 m n.p.m.
Na piechotę można było wejść na ponad 2700 m n.p.m.
Alpy w południowym Tyrolu, Passo di Pennes 2211 m n.p.m. PANORAMA
Teraz zjeżdżamy tam w dół.
Alpy w południowym Tyrolu. PANORAMA
Kolejny postój. Jasiu bał się wysiadać.
Droga wiła się pięknymi serpentynami. PANORAMA
W niższych partiach zaczeły się tunele. Czesiu ciągle gubił satelitki.
To już Alpy Lombardzkie. PANORAMA
Zaczeły się też zamki. ZOOM
Alpy Lombardzkie. PANORAMA
3 w 1. Tunel, rzeka i zameczek. Grzech się nie zatrzymać.
Sielski widoczek.
Widok z mostku. PANORAMA
Kolejny zameczek.
I jeszcze jeden.
Alpy Lombardzkie. PANORAMA
Zatrzymujemy się na zakupy.
Owoce jeszcze są drogie.
Kolejny zamek.
I urocze miejsce postojowe.
Zjadamy ostatnie batoniki. ZOOM
Szukamy pizzy, ale to pora sjesty, wszystko pozamykane.
Przynajmniej sobie pozwiedzamy.
Jezioro La Garda.
Piękne widoki, ale niebo się zachmurzyło.
Miejscami droga była wąska na jeden samochód. To pierwsze szersze miejsce.
Zosia wcale się nie boi ;-)))
Tam niedawno jechaliśmy.
Droga robi się coraz węższa.
W końcu znaleźliśmy czynny hotel w miasteczku Castiglione delle Stiviere
Jeszcze tylko wycieczka po mieście.
I kończy się pierwszy dzień.